P o l s k i e W i e ś c i

Friday, January 6, 2012

Mariusz Świtalski

Stworzył Eurocash, Biedronkę i Żabkę. Każde z tych przedsięwzięć było sukcesem. Jego najnowszy projekt - Czerwona Torebka - ma uratować drobnych kupców. 
  • przedsiębiorca, twórca pierwszych 
    nowoczesnych kanałów dystrybucji w Polsce 
    - cash&carry, discount, convenience
  • Pod koniec roku 2010 firma Świtalskiego zmieniła nazwę na Czerwona Torebka. Jest to jednocześnie nazwa pasaży handlowych, które przedsiębiorstwo chce otwierać. – Naszym strategicznym celem jest budowa silnej, rozpoznawalnej marki sieciowej – pasaży handlowych, która na stałe wpisze się w krajobraz polskich miast – informuje Ireneusz Kazimierczyk, prezes zarządu Czerwonej Torebki. Plany są bardzo ambitne, firma chce uruchomić 4 tys. takich obiektów.
  • Od drugiego roku życia wychowywał się w różnych domach dziecka, najdłużej w domu prowadzonym przez zakonnice w Szamotułach. Skończył 2-letnią szkołę zawodową w zawodzie hydraulika. Następnie, jako uczeń 2. klasy poznańskiego Technikum Budowlanego, został aresztowany za włamania w 1979, a 15 maja 1981 skazany na 3,5 roku pozbawienia wolności.


Rzeczy, które się mówi o Mariuszu Świtalskim, to legendy, prawda i zwykłe łgarstwa. Problem w tym, że nikt poza samym zainteresowanym nie jest w stanie odróżnić jednych od drugich. A Świtalski z mediami od lat nie rozmawia.

Fakt - jest zamożnym człowiekiem. Według ostatniej edycji listy 100 najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost" właśnie stał się miliarderem. Jego majątek to ok. 1 mld 50 mln zł. Równie dobrze miliarderem mógł być jednak i kilka lat temu.

Fakt - był oskarżany o niejasne interesy. Z wykształcenia hydraulik. Wychował się w domu dziecka prowadzonym przez zakonnice. Później z kolegami z tego domu zakładał swoje firmy. Zaczynał od handlu kasetami wideo. W listopadzie 1987 r. wraz z dwójką wspólników założył Elektromis sp. z o.o. Jego specjalnością stał się prywatny import, na początku komputerów - Amstrad i Spectrum. Kilka lat później Elektromis był już biznesowym imperium obejmującym sieć hurtowni, bank, gazety, radio, drużynę piłkarską. W 1994 r. prokuratura zarzuciła osobom zarządzającym spółką narażenie skarbu państwa na 40-milionowe straty. W 2002 poznański sąd skazał pięć osób na grzywnę i kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Świtalski w procesie zeznawał jako świadek. Oficjalnie w Elektromisie był... szefem zakładowej straży pożarnej.
Pasaż Czerwona Torebka w Żorach

Fakt - Świtalski ma wielki talent do handlu. - Jeśli robi biznes, to on zazwyczaj wychodzi - opowiada jeden z ekspertów branży handlowej.

Wymyśla format sklepu, zaprasza do współpracy fundusz inwestycyjny, a później sprzedaje całą sieć i... zakłada następną. Wpierw przekształcił sieć hurtowni Elektromis w Eurocash, czyli największą w kraju sieć hurtowni spożywczych. W 1995 r. sprzedał ją portugalskiej firmie Jeronimo Martins, która odsprzedała ją dalej. A Świtalski zaczął budować Biedronkę. Ponad 200 sklepów sprzedał dwa lata później również... Jeronimo Martins. Portugalczycy utworzyli z niej największą sieć sklepów w kraju.

W 1998 r. wymyślił Żabki - niewielkie sklepy osiedlowe na wzór amerykańskich 7/11. Kilka lat później w mediach pojawiły się liczne skargi jej ajentów. Oskarżali centralę firmy, że wpędza ich w długi. Żabka została sprzedana w 2007 r. funduszowi inwestycyjnemu za pół miliarda złotych. Zainkasowali je współwłaściciele: amerykański fundusz AIG oraz Świtalski.


- Po raz pierwszy może się poślizgnąć na Czerwonej Torebce - mówi nasz rozmówca.

Dlaczego? O tym dalej.

Na stronie internetowej "Świtalski i Synowie" można znaleźć mapę inwestycji spółki. Zielone kropki to grunty, szare - mieszkania, czerwone - obiekty biurowe. Najwięcej bo ok. 40 punktów jest w odcieniach żółtego. To przyszłe sklepy Biedronki, które firma Świtalskiego ciągle pozyskuje dla Portugalczyków. - Dobrze im się razem pracuje. On jest dyskretny, oni są dyskretni - mówią nasi rozmówcy.

Idea Czerwonej Torebki według Ireneusza Kazimierczyka, bliskiego współpracownika biznesmena oraz prezesa sieci, powstawała przez dwa lata. Opracowali pomysł pasażu handlowego, gdzie jest kawiarnia, kwiaciarnia, drogeria, sklep mięsny, sklep osiedlowy, warzywniak, apteka i duży parking. Dopiero później okazało się, że wymyślili coś, co od kilkudziesięciu lat z sukcesem funkcjonuje w USA.

Torebka to oferta dla drobnych kupców wypychanych z rynku przez duże sieci. - W ciągu pięciu lat z rynku zniknęło 21,5 tys. małych i średnich placówek - komentuje Rafał Melanowicz, członek zarządu i dyrektor sprzedaży spółki Tradis, należącego do Grupy Emperia potężnego dystrybutora artykułów spożywczych i chemii gospodarczej.

Firma badawcza Euromonitor International prognozuje, że w tym roku liczba małych sklepów spadnie o 4 tys., do 114,1 tys. W 2010 r. ubyło ich 6,8 tys..

Czy na rynku jest jeszcze miejsce na mały sklep osiedlowy? - Jest - odpowiadają chórem handlowcy. Bo jak Polak robi zakupy? Ma być szybko i wygodnie. Chce, by sklep był blisko domu. Wchodzi do środka, cztery sekundy wybiera jeden produkt, chyba że to jest drogeria - wtedy 12 sekund, i idzie do kasy. - Jeśli człowiek chce kupić piwo albo zabraknie mu bułki tartej w domu, to nie będzie jechał do hipermarketu. Pójdzie do sklepiku, który ma w okolicy. I nie będzie zwracał uwagi, czy za to piwo zapłaci 2,50 zł czy 2,80 zł - przekonują.

Owszem, małe sklepy znikają z rynku szybko, ale wartość kontrolowanego przez nie rynku spada dużo wolniej - na przestrzeni ostatnich kilku lat zaledwie o 10 proc. Aby przetrwać, muszą się jednak zrzeszać. Już ponad 16 tys. sklepów należy do różnych grup franczyzowych, działając pod logo Lewiatan (ok. 2,8 tys. sklepów), ABC (ponad 4 tys. sklepów zarządzanych przez grupę Eurocash) czy Odido - niemal 600 sklepów skupionych wokół sieci hurtowej Makro.

Taką tratwą ratunkową dla drobnego handlu ma być także Czerwona Torebka. Docelowo Świtalski widzi w kraju miejsce na cztery tysiące minigalerii. Spółka chce ich otwierać 200 rocznie, tak aby w ciągu dziesięciu lat dojść do poziomu dwóch tysięcy. Biorąc pod uwagę, że średnio w jednej galerii ma być siedem punktów, w Czerwonej Torebce powierzchnię wynajmowałoby... 14 tys. sklepów.

- Na razie nie widać, by rozwijali się zbyt szybko - komentuje branża, dodając, że gołym okiem widać problemy spółki ze zdobyciem najemców. - Pomysł jest niezły, ale brakuje promocji.

Pierwsza Czerwona Torebka została otwarta w lipcu w Żorach (woj. śląskie), w ciągu kilku miesięcy ma się ich pojawić ok. 50.

Sama budowa minigalerii trwa zaledwie dwa miesiące. Torebki spowalniają jednak urzędnicy. Uzyskanie pozwolenia na budowę trwa ponad 300 dni. Zarząd spółki w nieoficjalnych rozmowach przyznaje, że traci przez to sporo pieniędzy. I dlatego bardzo mu zależy, by przy takich inwestycjach przyciągać lokalnych przedsiębiorców. Kiedy miejscowa władza widzi, że w przedsięwzięcie zaangażowani są ludzie, których znają, jest łatwiej.

No comments:

Post a Comment